🥏 Tu Jest Twoje Miejsce Ulub
Wesele Natalii i Przemka w Chojnicach . W zespole "METRUM" . Sylwia klawisz , wokal .Zbyszek perkusja, puzon, wokal . Waldek gitara, wokal i prowadzenie imp
Ważny jest finał. Źródło: odc. 24; Opis: wieczorem 31 sierpnia 1939 w przeddzień wybuchu II wojny światowej. Wiesz, na froncie nauczyłem się jednego: Befehl ist Befehl. Opis: do Czarka Adamskiego. Niemieckie wyrażenie Befehl ist Befehl po polsku znaczy „rozkaz to rozkaz”. Źródło: odc. 2; Zobacz też: rozkaz; Voraczek [edytuj
Fantastyczny 4 pokojowy dom na sprzedaż w miejscowości Skorupki, giżycki, warmińsko-mazurskie, za cenę 985 000 zł. Ten dom na sprzedaż, położony na działce o powierzchni 1 830 m² ma 150 m² powierzchni użytkowej i 150 m² powierzchni całkowitej. Biuro nieruchomości GÓRALCZYK NIERUCHOMOŚCI jako najważniejsze zalety mieszkania
Numer z mixtapu 'Jak na Początku'. Mixtape ściągniecie pod linkami poniżej.Wersja single track: https://www.sendspace.com/file/06bevjWersja multi track: http
26K views, 560 likes, 224 loves, 69 comments, 119 shares, Facebook Watch Videos from Resovia Rzeszów: Graba tu jest Twoje miejsce, tu jest Twój dom! ⚪ Juz wiesz jaki masz ogromny kredyt zaufania u
"Tu jest Twoje miejsce"W gorącym słońcu CasablankiCzerwonym skwarze marokańskich dniSzukałeś cienia swego domuKtóry na długo z oczu znikłW paryskim zgiełku w
[Bb C Dm F D] Chords for Krywaniu Krywaniu - Andrzej Skupień / Roman Rzadkosz with Key, BPM, and easy-to-follow letter notes in sheet. Play with guitar, piano, ukulele, or any instrument you choose.
Provided to YouTube by MTJTu jest moje miejsce (Słońce Casablanki) · A'Vista · Barbara Pliszka · Andrzej Mikołajczak · Andrzej Neto · 0Tanga i walce cz. 1℗ M
Na parterze przy schodach jest barierka, która ułatwia to zadanie. Na piętrze ulokowana jest łazienka i dwie sypialnie. W każdej z nich mogą spać dwie osoby. W największej stoi ponad 100-letnia, odrestaurowana szafa. Jeśli jesteś dłużej niż 7 dni, na Twoje życzenie możemy zmienić pościel i ręczniki.
Kiedy się zorientujesz, że tu jest twoje miejsce.: When you realize that this is where you belong.: Widzisz, tu jest twoje miejsce, synku. See, this is where you belong, baby.
Jubileusz 5 lat Studia Wokalnego BISPrzegląd TwórczościSala Koncertowa Szkoły Muzycznejw LEŚNICY22.11.2015 r.Gościnnie: Simona & Denisw piosence: " Tu jest
822 views, 16 likes, 7 loves, 1 comments, 13 shares, Facebook Watch Videos from Pozytywnie Zakrecona Grupa-strona grupy: Andrzej Cierniewski-Tu jest Twoje miejsce
CO5z. zapytał(a) o 11:17 prosze o wypracowanie na temat : MOJE ULUBIONE MIEJSCE:) na 2 strony prosze o szybkie wypracowanie:) Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2008-12-21 11:46:20 To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Jest wiele magicznych miejsc w moim życiu, ale chyba najważniejszym z nich jest mój pokój. Więc posłuchajcie opowieści o moim pokoju... Dawno temu, zanim się jeszcze urodziłam, żyły trzy dobre wróżki. Każda z nich chciała zostawić w jakimś małym dziecku cząstkę siebie, zanim umrą. Kiedy ja przyszłam na świat, wróżki te zdecydowały, że to ja będę tym dzieckiem, w którym znajdą się ich marzenia, przyzwyczajenia i charaktery. Jedna z tych wróżek, wróżka Walentyna, miała romantyczną i poetycką duszę. Była wrażliwa i marzycielska. Niestety, nie była zbyt ładna. Druga dobra wróżka, Konstancja, przez bardzo długi okres życia nie lubiła porządku, i dopiero po wielu latach to się zmieniło. Umiała jednak oczarować każdego, kogo chciała. Nie miała problemów z nauką i pracą. Trzecia, Eleonora, była za to energiczna, skora do działania, uwodzicielska i była nieco mniej praktyczna od innych. Potrafiła jednak urządzić wszystko gustownie i przytulnie. Tak więc trzy dobre wróżki tchnęły we mnie swoje marzenia, charaktery i inne cechy. Wyrosłam na dużą pannę, ale niestety rozwód rodziców zniszczył na chwilę porządek mojego życia. Szybko się jednak znalazłam w nowym otoczeniu. W końcu trzeba było zająć się pokojem. Przed przeprowadzką mama obiecała mi, że sama umebluję swój pokój. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna i bardziej bolesna. Mama sama zadecydowała o ustawieniu mebli w pokoju. Do mnie należało tylko ozdobienie pokoju. Ale dopiero niedawno znalazłam to, czego od tak dawna szukałam; moja sypialnia jest teraz taka, jak sobie wymarzyłam. Ale wcześniej... Bardzo długo użerałam się z moją mamą na temat porządku w pokoju. Nigdy nie mogłyśmy dojść do porozumienia i z tego powodu wylałam strumienie łez. Ale teraz umiem już sama zadbać o ład w mojej komnacie. Pewnie niektórzy myślą: co może być magicznego w zwykłym pokoju, który na dodatek nie jest umeblowany zbyt ciekawie? A ja odpowiem w bardzo prosty sposób. Tak jak wróżka Walentyna, mam duszę poetki. W mojej sypialni najczęściej znajduję natchnienie, wenę twórczą. Po drugie, tak jak wróżka Walentyna, jestem marzycielką, i mój pokój daje mi poczucie bezpieczeństwa, wobec czego mogę spokojnie przenieść się do krainy marzeń, która chyba sama znajduje się w moim pokoju... Jestem jednak trochę niepodobna do wróżki Konstancji, ponieważ matematyka, wbrew pozorom, sprawia mi nieraz dużą trudność. W pokoju, który sama urządziłam, najlepiej się skupiam przy nauce, a jeszcze gdy puszczę moje ulubione piosenki, cały pokój zamienia się w leśną polankę, na której na rozłożonym kocu czytam sobie książkę i zapamiętuję cały tekst. Spróbujcie sami, to naprawdę działa! Jest jeszcze jedna rzecz, po której można poznać, że moją naturę odziedziczyłam po jednej z wróżek; tak jak wróżka Eleonora jestem mniej praktyczna od innych i w moim pokoju pełno jest najróżniejszych rzeczy, które innym wydałyby się po prostu śmieciami, bublami lub zawadą. Ja odczuwam jednak potrzebę otaczania się różnymi przedmiotami, bo dzięki temu pomieszczenie wydaje mi się bardziej przytulne. A jak miło jest zasypiać w takim pokoju, wiedząc, że następnego dnia będę mogła znowu przenieść się do krainy marzeń, przytulić się do mojej ulubionej maskotki i dać się ukołysać wyobraźni! Zapewne ktoś bardzo praktyczny uznałby mój pokój za graciarnię lub antykwariat. Ale ja kocham mój pokój, ponieważ nigdzie nie mogę znaleźć większego spokoju i więcej swobody. Zdawać by się mogło, że cierpię na jakąś chorobę psychiczną, bo przecież mój pokój wcale nie jest bardzo duży i nie ma w nim wiele przestrzeni. Mnie jednak nie chodzi o przestrzeń widzialną dla każdego, tylko o przestrzeń widzialną tylko dla mnie i o takie miejsce, do którego nie ma dostępu nawet moja najlepsza przyjaciółka. Mój pokój to takie miejsce, gdzie mogę się schronić przed światem, przed kłótnią, smutkiem i złem. Tutaj mogę sobie płakać, ile mi się żywnie podoba. Brakuje w nim tylko jednej małej rzeczy, dzięki której mogłabym się schronić przed światem także fizycznie, a nie tylko psychicznie: zamka, lub chociaż haczyka. Mimo wszystko mój pokój jest dla mnie najwspanialszym miejscem na ziemi, wliczając nawet mój dom w Jeleniej Górze. Odpowiedzi IwonCiaa odpowiedział(a) o 11:33 no opisze ogrod..xd Moim ulubionym miejscem jest sie tam najlepiej wsrod kwiatow,spiewajacych srodku ogrodu widnieje male oczko wodne po prawej stronie duza wierzba.....itd;p Moim ulubionym miejscem jest nad jeziorem. Kiedy bylam mala, zawsze jezdzialam tam z rodzicami na kazdy urlop. Stmtad mam bardzo dobre wspomnienia, spedzilam tam najlepsze momenty mojego dziecinstwa i poznalam tam licznych przyjaciol i znajomych. Domek, w ktorym tam przebywamy nie jest wielki ale jest bardzo pezytulny. Jest ceglany, ma biale sciany i czerwone dachowki, jest otoczony pieknym ogrodem, calosc wywiera piekne wrazenie. Wewnatrz, dom jest bardzo wygodny,przytulny, dobrze urzadzony i zadbany. Ja i moi przyjaciele zawsze trzymalismy sie razem. razem gramy w sportowe gry, pływamy i podruzujemy na rowerach, lepsza zabawa była przy wieczorze, kiedy uciekalibyśmy od naszych domów i chowalismy się przy lesie. Tam było zawsze ciemno i przerazajaco, dlatego że wszędzie była gruba mgła od jeziora. Jezel mialabym wiecej czasu, chetnie przyjezdzalabym tam czesciej / WYPRACOWANIE NIE JEST Z INERNETU!!!! doma123 odpowiedział(a) o 16:05 dzienki za wypracowania juz napisałam prosze juz nie odpowiadac pozdro:* doma123 odpowiedział(a) o 11:35 blocked odpowiedział(a) o 15:45 Moje ulubione miejsce. Moim ulubionym miejscem jest mój pokój. Bardzo go lubię, ponieważ jest bardzo przestronny i mogę w nim pozbierać wszystkie myśli. Jest on koloru jasnozielonego i dlatego czuję się w nim spokojnie. Jest w nim mało mebli. Mieści się w nim łóżko, dwie komody, szafa, mały fotel, biurko i dwa krzesła. Na ścianach wiszą obrazy abstrakcyjne. Często urządzam w nim małe spotkania z przyjaciółmi. Przynosimy coś do jedzenia, zapalamy świece i rozmawiamy sobie o wszystkim. Czasem oglądamy jakiś film na DVD lub Video. Bardzo lubię takie spotkania i mój pokój. Nie zamieniłabym go na inny. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Jazda Z Kurwami Lyrics[Intro: Krypt0suka]Uh, uh, uh, uh, uhAh[Verse 1: Krypt0suka]Mam swoje własne zdanie na twój tematPowielasz drętwego chuja schematZamknij japę, milcz na ten tematNie wiesz, co to ciężka pracaNie jest podtykana pod ryj złota taca (chyba, że do koksu)Nie miałam wczoraj kacaAle miałam zapierdolLubię sobie patrzeć na znaczek euroNie tańczę, ja patrzęNie oceniam, ale znam sięNie poskaczę ci po kutasie, złamasieJesteś dobry tylko w lansieSram na ciebie typieNie jesteś w moim typieNie wystąpisz w moim klipieWeź podrap się po cipieOna podaje mi likierOn proponuje mi hotelMieszam jego ego z błotemMam tutaj teraz naj, nie?Typki tworzą cały harem, ejPopękało, to weź sobie sklejŚmiej się, śmiejJa będę to robić coraz lepiejCzemu patrzysz na te biodra? (na te biodra)Twarz twojego ziomka taka głodna (taka głodna)Wyłączył klimę, bo jestem chłodna(nie, nie, nie, totalnie nie)On nie chce pić wody, bo jestem taka dobraSos kapie, sok kapieSok na moich udachTamten był fajny, tylko marudaSuko, twoje miejsce to jest buda (tam właśnie)Nieudana próba popsucia mi humoruWeź wypierdalaj już (idź już)Nie znoszę odoru (ugh)Nie daje ci wyboruLeć do mamy, leć do domuNie daje telefonu, bez odbioru (narka)Nagrywam na majku od lapka, bo mogęNajjaśniejsza gwiazda oświetla moja drogęW kurwę ciemno, nie zadzieraj ze mnąNigdy nie wiesz, jak daleko sięga mój clout, ejPosyp jeszcze troszkęMam gładziutką broszkęO nic się nie proszęW chuju mam twoje dwa groszeRzucam cień jak Karkonosze (no, sorki)Jeśli się unoszę, to tylko na chmurceMoje wymagania są względnie duże[Bridge: Bella Ćwir]Mhm...Bella ĆwirAsbo, Asbo[Verse 2: Bella Ćwir]Przestań do mnie mówićPrzyszłam grę rozkurwićFaza w krew ci wchodziI we łbie się pierdoliPrzestań do mnie mówićNikt cię już nie lubiBo jesteś zwykła szują, nikt cię nie szanuje[Refrain: Bella Ćwir]Ja i moje laski wkładamy maskiJazda z kurwami, nie wygrasz z namiJa i moje laski wkładamy maskiJazda z kurwami, nie wygrasz z namiMama zawsze mówiła mi możesz być tym, kim chcesz być, jaki z tego morał?Mama zawsze mówiła mi możesz być tym, kim chcesz być, jaki z tego morał?Jazda z kurwamiJazda z kurwamiJazda z kurwamiJazda z kurwamiJazda z kurwamiJazda z kurwami[Verse 3: Bella Ćwir]Anielice w chmurachDama spadła z niebaPod moimi szpilkami zapada się glebaJa i moje laskiSprawdź nasze manieryMożesz mówić o nas laski BurberryChcesz nas dotknąć?Lepiej nie podchodźBo kartą kredytową mogę cię pociąćWyjmuje ją z torebki, korsaGdy wysypuje się gruba forsaLepiej ją podnieś, ja nie dam radyNie chce się ubrudzić botków z PradyBusinesswomen, anieliceGrawitacja na nas nie działaBlask i moc bije od naszego ciałaTy jesteś zwykłą kurwą, a nam cześć i chwałaTy jesteś zwykłą kurwą, a nam cześć i chwała[Refrain: Bella Ćwir & (Krypt0suka)]Ja i moje laski wkładamy maskiJazda z kurwami, nie wygrasz z namiJazda z kurwamiJazda z kurwamiJazda z kurwami (narka)Ja i moje laski wkładamy maskiJazda z kurwami, nie wygrasz z namiJazda z kurwamiJazda z kurwamiJazda z kurwamiJazda z kurwami[Outro: Bella Ćwir & (Krypt0suka)](Ee, tak)Bella Ćwir
Twoje miejsce LyricsOczy patrzą na to, czego nie chce widzieć duszaUszy chłoną dźwięki, ciało bezwolnie się poruszaUsta powtarzają, od dawna słowa bez znaczeniaChciałbyś czegoś więcej, to nie istotne, pragnieniaNie musi tak być, wiesz... sam decydujeszRobisz to co chcesz, robisz tak jak to czujeszZmysłami znowu chwytasz wszystkie brednie o życiuPostępujesz jak karzą, nawet w lustrzanym odbiciuNie widzisz swojej twarzy, tylko, skrzywień tysiąceNakazy i zakazy i bariery wciąż rosnącePytam jak to jest, być trybem tej maszynyCiągle bać się o to, żeby nie stać się innymTak winny czujesz się, że nie pasujeszŻe jesteś odmienny, bo masz serce i czujeszNa ile jest możliwe, kreują Twą prawdziwośćLudzkie priorytety: zawiść, zazdrość i chciwośćRef: X 2Życie daje Ci szanse, Ty nie możesz jej zmarnowaćObierz właściwy tor, na tym torze musisz zostaćWiele lat się czeka żeby, znaleźć swoje miejsceWiele lat się szuka miejsca, które da Ci to szczęściePłyta nie musi być hitem, ja nie muszę być vipemRap mój nie będzie mitem, nie z każdym zgrzeje witeNiektóre piątki bite, z szacunkiem, z zaszczytem...,Moja płyta jest na półce, mówię o tym z zachwytemChciałem... pracowałem, sen się spełniaNie wszystko się udaje, nie każda noc to pełniaNie każdy dzień przepełnia optymizmem na przyszłośćTwoje życie, Twoja sprawa, sam kreujesz rzeczywistośćNic nie dzieje się na próżno, każdy ma swoją misjęTylko Ty, Twoja droga, omiń przeciwności wszystkieTak pokieruj tą machiną, by nie skończyć z pierwszym gwizdkiemDla tych z dwulicowym pyskiem, byś nie został pośmiewiskiemNie daj złapać się na napis, ze coś dają tu gratisZapisujesz swoją kartę, też mam osobisty zapisOpis tego co widzę, co się dzieje dookołaCałkiem inny niż oni, całkiem inna życia szkołaRef: x2Życie daje Ci szanse, Ty nie możesz jej zmarnowaćObierz właściwy tor, na tym torze musisz zostaćWiele lat Cię czeka żeby, znaleźć swoje miejsceWiele lat się szuka miejsca które da Ci to szczęścieOtoczony zgrają ludzi, która wytyka Cie palcemStarasz się, by nie ponieść klęski w walceMyślisz, że tak to jest i nie zmieni sięPytam: "Czemu nie?"Ciągle próbować sens, tego życiaOdkryć coś w sobie, choć nie taki tutaj zwyczajZazwyczaj mówią, kim być należyJakie mieć wartości, czy też, w co masz uwierzyć"Jak przeżyć?" - pytasz... zachowując twarz swą"Jak wygrać?" - pytasz - niepowodzeń całe pasmoJasno mówię: " Odetnj się od tego "Zapomnij na chwile, że jeden błąd i nic z tegoDlaczego masz być, taki jak inniSkazany za schemat, wyrok zapad- WINNYMusisz myśleć trzeźwo, wiedzieć swoje na pewnoMusisz podchodzić z rezerwą, mieć taktykę pewnąRef: x2Życie dało nam szanse, nie mogliśmy jej zmarnowaćObraliśmy ten tor, na tym torze chcemy zostaćWiele lat czekaliśmy żeby znaleźć swoje miejsceTo jest właśnie to miejsce, ono daje nam szczęście
Zachodnioeuropejski model edukacyjny, który kładzie nacisk na indywidualizm i autoprzebojowość, przypomina mi grę z dzieciństwa „Znajdź 10 szczegółów”. Uwielbiałem ją, bo była natychmiastową weryfikacją mojej spostrzegawczości, szybkiego kojarzenia i możliwości intelektualnych. Lubiłem godzinami wgapiać się w dwa, niemal identyczne rysunki i szukać różnic. Po jakimś czasie, gdy przyglądałem się takim grafikom, już na starcie potrafiłem dostrzec szczegóły, które je dzieliły. Różnice. One miały czas temu poszedłem do kościoła, bez specjalnej okazji, po prostu lubiłem posiedzieć sobie w Jego obecności, nawet jeśli nic nie mieliśmy sobie do powiedzenia. Pewnie właśnie wtedy gadaliśmy najwięcej, ale to temat na osobną opowieść. Tak czy owak, wbiłem do kościoła i jebnąłem kwitami. Czyli przelało się, bo doszedłem do wniosku, że ten kościół to, w dużym stopniu, zbieranina łkających babć i siąkających dziadków, którym powolutku wyczerpywały się alternatywy. To wszystko przyprawione jadem z faszyzujących ortodoksyjnych posiadaczek oryginalnych nakryć głowy z wełny kóz angorskich oraz archaicznym językiem kolesia w sukience, który mówi mi, że jest duszpasterzem i że jakiś Jezus chce mnie przytulić do swej piersi. No dobra, to żeby wszystko było jasne – trzy dychy mi już pękły parę chwil temu i, po pierwsze, koło chuja latają mi religijne przytulanki z jakimś kolesiem i raczej mało nęci mnie perspektywa przykładania głowy do piersi jakiegoś guru, a po drugie, ostatni raz kontakt z pasterstwem miałem, kurwa, w latach 80 ubiegłego wieku. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że wśród mojej rodziny, znajomych, sąsiadów, kolegów-z-naszej-klasy, koleżanek-jednorazowego-użytku czy krewnych zza granicy nie ma ani jednego pasterza. Duszpasterz? Serio?! No, kurwa… Nie lubię mieć spraw niezałatwionych, a że jakiś czas temu przestałem srać żarem na widok gościa z koloratką, więc szybko wyhaczyłem, który konfesjonał akurat nie jest zajęty i wparowałem do niego, trzaskając za sobą drzwiami, co by sobie sprawę tych łkających babciodziadków i duszpasterzy wyjaśnić. Zastukałem w altankę-czy-jak-tam-się-ten-pojemnik-na-księdza-nazywa i bez zbędnych wstępów przeszedłem do sedna. – Słuchaj no, kolego – podniosłem głos na zawartości altanki – mam dość rytualnego pieprzenia, naprawdę dość, słyszysz?! Księżulo, młody facet, chyba zdębiał, bo odpowiedziała mi cisza, ale taka, co uszy od niej bolą. Tylko ramka konfesjonału zaskrzypiała, ale nieśmiało i od razu ucichła. – Tu nie ma żartów, tu się rozgrywa gra o duszę, rozumiesz, o moją duszę! – kontynuowałem z narastającą pasją od razu waląc z grubej rury, bo co się będę pierdolił w jakieś gierki i gładkie słówka. – Jak mnie spróbujesz zbyć jakimś bezbarwnym komunałem, że miłość, że tajemnica, że umiłowany-bracie-i-siostro, to wyjdę stąd w cholerę, wyjdę i nigdy więcej nie wrócę, słyszysz? I to na twoje sumienie klecho pójdzie, na twoje sumienie, rozumiesz?! Nie odpuszczę, po prostu nie odpuszczę, koleś. Nie zniosę bzdur i mydlenia oczu, więc dobrze się zastanów, zanim otworzysz usta i cokolwiek powiesz! I opowiedziałem mu wszystko. O klepiącej bez zrozumienia różaniec babci z ławki po skosie, o zaszlochanym dziadku z płytkim afektem, o kościele, który kompletnie nie jest mój, bo nic mnie z nimi – płytkim dziadkiem i klepiącą babcią – nie łączy. Powiedziałem, że nie mam też nic wspólnego z księdzem, który grzmi z ambony wygrażając palcem i jebniętymi laskami z oazy, które mają spódnice do kostek, glany i meszek-wąsy pod nosem a które gromią mnie, pełnym moralnej wyższości spojrzeniem, za zbyt bezpośredni język. Że nic mnie nie łączy z bojówkami spod znaku piernika z Torunia, że sposób mówienia papieża-Polaka był strasznie wkurwiający a żart o kremówkach to suchar. Że większość księży używa języka sprzed dwóch tysięcy lat i że nie chce mi się siedzieć na pasterce, bo najebię się od samego oddechu obecnych. I że ten Kościół – zbiór ludzi w sensie – wywalił mnie za nawias w momencie, gdy modlitwa przestała być odmawianą formułką i teraz siedzę z tym sam, bez swojego miejsca i jest mi, psiamać, smutno. Skończyłem. Znowu ta cisza co bębenki w uszach rozrywała. I ta ramka skrzypiąca. Cisza. Gówno mnie to obchodzi, pomyślałem, nie wyjdę stąd dopóki tego nie załatwię. Nie wyjdę. Długo milczeliśmy. Naprawdę długo. W końcu zakonnik wstał, powiedział, że zaraz wróci i wyszedł z konfesjonału. Po kilku minutach wrócił z małą książeczką w ręku. Wiersze Twardowskiego. Przekartkował, znalazł to czego szukał i mi podał. – Przeczytaj – spojrzał mi w oczy. – Przeczytaj to, bracie. (…) tamten miał nos za czerwony inny płaszcz za długi(…) – Rozumiesz teraz? – tym razem popatrzył pytająco. – To nie ty ich wybierasz. Gdyby to należało tylko do ciebie, zawsze w końcu zobaczysz różnice. Coś, co cię dzieli. I nigdy nie znajdziesz wśród nich miejsca dla siebie. Poszukaj tego, co łączy. I tyle. Koniec. Aż tyle.
19 kwietnia. Mijamy pola, łąki i nędzne wioski. Pociąg rzadko przystaje. Z rozmowy strażników wynika, że pociąg zdąża w kierunku Woroneża. Mama zmontowała partię bridża. Gramy bez przekonania, tak dla zabicia wagonie mamy dwa prymusy, a Szymański wiezie bańkę nafty. Rozpaliliśmy prymusy, trzymając je w rękach, zaś inni trzymali nad prymusami garnki z wodą. Dzięki prymusom piliśmy gorącą herbatę lub północy pociąg zwolił biegu. Przejechaliśmy most, przerzucony przez rzekę Don i mieliśmy postój w śpiącym Woroneżu. Dano nam obiad: zupę z kapusty, kaszę na słodko i po zmielonym zrazie. Tu doszła nas wieść, że nasza wariatka poderżnęła sobie gardło i że odstawiono ją do szpitala w Woroneżu. Po godzinnym postoju pociąg ruszył. Leżąc na posłaniu, zaniosłam modły i rozpamiętywałam kwietnia 1940. Profesor Urban posiada atlas i śledzi naszą trasę. Z ruchu pociągu wynika, że zmierzamy na Moskwę. Cały dzień wyczekiwaliśmy Moskwy. W nocy pociąg przystanął, ktoś obwieścił chwili pociąg ruszył i stanęliśmy na bocznym torze w Saratowie. Postój był krótki. Przez niskie, podłużne okienko, pragnę ujrzeć Wołgę, królową rosyjskich zwolnił biegu, wjechał wolno na długi most przerzucony przez Wołgę. Pod nami płynie Wołga, na rzece widzimy rozkołysane barki, stateczki i łodzie. Stateczki oświetlone różnokolorowymi światełkami, słychać smętny śpiew flisaków, bałałajki i przeciągłe, melodyjne harmoszki. Wzbudziło to u nas uczucie romantyzmu, że na Wołdze istnieje jeszcze ta dawna, wesoła, rozśpiewana i syta kwietnia. Pociąg pędzi w kierunku południowego wschodu. Wróżyliśmy sobie południe Rosji. Okolica interesująca, występują sady owocowe i zielone łąki, ale wioski są znowu przepowiedziała cofnięcie nas spod gór Uralu. Słuchamy i przytakujemy, ale nie wierzymy.„Poddani” moi wzniecili bunt, że tylko ja z Freydenbergiem chodzimy po prowianty i zażywamy świeżego Odtąd wszyscy będą chodzić po prowianty w ustalonej kolejności- wieczór mieliśmy postój. Po prowiany poszli: profesor Urban i Irena Pogonowska. Powrócili zmęczeni, rozbili wiadro i pozostaliśmy bez wody. Odtąd nikt nie pragnął zażywać świeżego 22 kwietnia przed południem, osiągnęliśmy miasto Uralsk. W Uralsku doszły nas słuchy, że jedziemy w głąb Azji w innej części świata- w Azji. Dochodzi pora obiadowa. Nie widzimy dymów z kominów. Twarze ludzi uległy zmianie. Na stacji kolejowej są zatrudnieni tubylcy o szerokich twarzach, wystających kościach policzkowych i śniadej zafasowaniu prowiantów: chleba, cukru i wody, pociąg ruszył. Minęliśmy rzekę Ural i wjechaliśmy w łąki, łąki, łąki... W dzień pociąg mknie zawzięcie, nocą zaś odpoczywa przez kilka kwietnia. Krajobraz uległ gwałtownej zmianie. Wjechaliśmy w stepy pokryte bujną trawą i barwnymi kwiatami. Mijamy też łyse stepy, naniesione wydmami piaszczystymi i fałdami sypkiego kwietnia. Pociąg stanął na pustyni. otworzyło wagony i pozwoliło nam wyjść. Z pociągu wyniesiono trzy ciała zmarłych, wykopano mogiły i złożono na wieczny spoczynek. Nie zdążyli dojechać do miejsca stepowe upijało nas. Po godzinnym postoju pociąg ruszył. Wjechaliśmy w ponurą część stepu, pokrytą wydmami piaszczystymi, a gdzieniegdzie występowały krzewy dzikich kwietnia. Wczesnym rankiem mijaliśmy step pokryty szronem. Później stwierdziliśmy, że były to stepy sołonkowe, wykwity soli występujące w pobliżu jeziora w Aralsku, w pobliżu jeziora Aralskiego, zwanego przez Rosjan morzem, trwał Kazachstan, kraj Kazachów- ludzi krępych o czarnym zaroście, czarnych oczach, ciemnym odcieniu skóry, noszących baranie czapy. Mijamy wioski Kazachów, ulepione z zwolnił biegu, wjechał na most, przerzucony przez rzekę Syr Daria, starożytny Yaxertes. Woda w rzece mętna, żółta, a brzegi rzeki strome. Zdążamy na południe. W wagonie odczuliśmy wpływ południa, zrzuciliśmy z siebie ciepłą odzież. Hryniewiecka zdjęła ze sześć Urban śledzi atlas, doszedł do przekonania, że jedziemy w kierunku na Taszkient, czyli do nocy pociąg stanął w Arisie, stacji węzłowej. Dali obiad. Znowu kapuśniak, kaszę na słodko i po mielonym krótkim postoju pociąg ruszył. Wyczekujemy Taszkientu. Tymczasem pociąg zmienił kierunek, zdążamy na w stepy. Zapewne wiozą nas na Ałma kwietnia. Pod wieczór osiągnęliśmy stację kolejową Ałma Ata. Mieliśmy dłuższy postój. Krawiec Szymański nabył kilka słoików kompotu z w Ałma Ata schludne, ludzie lepiej odziani, jak w Rosji europejskiej i są dobrze odżywieni. Widzimy tubylców-Kazachów. Kazaczki noszą wysokie trzewiki i długie, aksamitne suknie w jaskrawych kolorach. Uszy mają ozdobione kolczykami ze srebra, a szyje zdobią naszyjniki ze srebrnych monet ruszyliśmy. Za Ałma Atą kilometrami ciągną się kultywowane sady owocowe. Po godzinnej jeździe pociąg stanął wśród stepu, gdzie istniał domek dróżnika kolejowego. Na postoju tym panował przejmujący chłód, więc sięgnęliśmy do walizek i wdziali ciepłą ranem pociąg ruszył. Z obu stron toru ciągną stepy. Po przejechaniu rzeki Ili, wpływającej do jeziora Bałchasz, minęliśmy góry Ala Tau. Wieczorem pociąg stanął na rozjeździe i stał przez całą noc. Ruszył dopiero kwietnia. Krążymy w pobliżu jeziora Bałchasz. Na jednej z większych stacji kolejowych otrzymaliśmy znowu kapuśniak, kaszę na słodko i po jednym mijaliśmy podnóże gór Tarbagataj, których szczyty były pokryte kwietnia. Pod wieczór osiągnęliśmy stację kolejową Ajaguz. Mama wyjrzała przez okienko, na głos zawołała:-Tu, tu jest nasze miejsce zesłania., widziałam je we milczeli, a ja popadłam w zamyślenie. Nie trwało długo, odczepiono od pociągu lokomotywę. Wypełzli wartownicy i chodzili przed kwietnia. Zewsząd poczęły napływać samochody ciężarowe i dwukołowe arby, zaprzęgnięte w wagon po wagonie, a Kazachowie rozbierali „białych niewolników”.
tu jest twoje miejsce ulub